MOJA HISTORIA

wezwanie duszy

Pracowaliśmy razem od kilku miesięcy. R zwróciła się do mnie o pomoc. Miała poczucie, że praca przestała ją cieszyć. Nie potrafiła sobie sama odpowiedzieć na pytanie o cel w życiu i jednocześnie czuła, że nie realizuje tego celu w pracy. Wykonaliśmy solidną pracę analizując źródła sensu w jej życiu, wartości i talenty. R zaczęła stopniowo korzystać z wglądów i poznanych narzędzi, wdrażać zmiany, inaczej myśleć oraz postępować.

Wierzby wezwanie duszy

Kilka tygodni temu R miała prezentację przed gronem kluczowych osób z organizacji. Było to dla niej osobiście ważne, żeby wypaść dobrze, zostać zauważoną i zapamiętaną. Przed tym wydarzeniem mieliśmy spotkanie, na którym przyglądaliśmy się jej pomysłom, jak opowiedzieć historię, którą chciała się podzielić. Pod koniec spotkania R była pełna entuzjazmu.

Kilka dni po prezentacji spotkaliśmy się ponownie. R powiedziała, że prezentacja została bardzo dobrze odebrana. A potem spokojnie dodała: „Straciłam ambicję i entuzjazm, nie czuję już tej iskry w sobie, którą kiedyś miałam w pracy. Co mam z tym zrobić?”

Zatoczyliśmy koło. Jak podejść do takiego wyzwania? Dlaczego, kiedy jest tak dobrze, jest tak źle? Jak spowodować, żeby znowu chciało nam się chcieć?

Mieliśmy do wyboru dwie ścieżki. Zacząć poszukiwać strategii i sposobów na odzyskanie utraconego entuzjazmu w pracy. W tej lub innej. Na takich lub innych projektach. Z tymi lub innymi ludźmi. Albo wsłuchać się w ten komunikat i pobyć z nim przez chwilę.

„R, twój intelekt lub ego uważa, że to niedobrze, że straciłaś ambicję i entuzjazm do pracy. To zupełnie normalne. Ego szuka komfortu, bezpieczeństwa, akceptacji i uznania, kocha status quo. Takie wygaśnięcie energii przytrafia się nam wszystkim, czasami dotyczy pracy, a czasami innego obszaru życia. Wtedy szukamy sposobu na zmianę tej sytuacji, podwajamy wysiłki, wprowadzamy duże zmiany lub uciekamy do nowej pracy, w nowe relacje, w nowe miejsce, zakupy, używki. Słuchaj, twój intelekt będzie się przed tym bronił, ale gdybyśmy przyjęli, że to jest komunikat twojej psychiki lub duszy o tym, że nie chce już dłużej inwestować tak dużo energii w ten obszar twojego życia, to ku czemu twoja dusza chciałaby skierować twoją uwagę?” – zapytałem.

„Przychodzą mi do głowy relacje z przyjaciółmi i rodziną oraz bieganie i wędrówki. To są, obok pracy, główne źródła sensu w moim życiu.” – odpowiedziała R po chwili milczenia.

W tym miejscu zaczęliśmy rozmawiać o egzystencjalnym spojrzeniu na życie. W filozofii egzystencjalnej wyróżnia się cztery wymiary życia: fizyczny, społeczny, osobisty (psychologiczny) i duchowy. Wymiar fizyczny dotyczy wszystkiego co jest materialne: środowiska naturalnego, przedmiotów i dóbr materialnych, naszego ciała. Wymiar społeczny to nasze relacje z innymi ludźmi, pozycja i role pełnione w społeczeństwie, kultura, w której się wychowaliśmy i żyjemy. Wymiar osobisty / psychologiczny obejmuje nasz charakter i osobowość, zdolności intelektualne, samoocenę, rozwój osobisty, autonomię i wolność. W końcu, wymiar duchowy to nasz szerszy system transcendentnych ideałów wykraczających poza nas samych, wiary, wartości duchowych, sensu życia, obecności człowieka we wszechświecie.

Sztuka dobrego życia polega na tym, aby wszystkie te wymiary były obecne w naszym życiu, ani za dużo, ani za mało. Zarówno niedobór, jak i nadmiar naszej energii, czasu, uwagi i zasobów zainwestowanych w poszczególne egzystencjalne wymiary życia niosą ze sobą ryzyka i konsekwencje (również odłożone w czasie). Badania pokazują, że doświadczenia, które zawierają w sobie wszystkie cztery wymiary, przynoszą nam najwięcej sensu i spełnienia. Dla mnie osobiście jest tak w czasie wędrówek z innymi ludźmi: czuję swoje ciało i emocje, odpoczywam, podziwiam piękno krajobrazów, napawam się otwartą perspektywą, spędzam czas z ważnymi dla mnie osobami, doświadczam natury i swojego miejsca we wszechświecie.

Wracając do R. Myśl, że zamiast porażki i problemu ma do czynienia z wezwaniem duszy, analiza sytuacji z perspektywy egzystencjalnej, zobaczenie, że inni też tak mają, w połączeniu z pracą, którą wykonała do tej pory i Bóg jeden wie, z czym jeszcze – wszystko to razem spowodowało, że w R dokonała się jakaś niesamowita przemiana. Nigdy wcześniej nie widziałem jej tak naturalnej, bezpośredniej, otwartej, śmiejącej się od ucha do ucha, pełnej pozytywnej energii. Jakby ktoś zdjął z niej ciężar, który dźwigała. To była R, jakiej nie znałem. To była R, jakiej być może ona sama już nie pamiętała. Jak to piszę teraz, po kilku tygodniach od spotkania, dalej czuję wzruszenie i ciarki na plecach.

Jestem przekonany, że w tamtej chwili R połączyła się z wewnętrznym źródłem energii i życia, które ja nazywam duszą. Jest dla mnie też jasne, że czeka ją dużo pracy, zmagań, trudnych chwil i zwątpień, ale także radości i sukcesów na drodze do znalezienia właściwej dla siebie egzystencjalnej równowagi i dobrostanu. Cieszę się, że mogę jej towarzyszyć w tej podróży i dzięki temu doświadczać sensu w moim życiu.

Do czego wzywa Cię dusza? W jakim stopniu obecne są w Twoim życiu wymiary egzystencjalne: fizyczny, społeczny, osobisty, duchowy? Jakie doświadczenia przynoszą Ci najwięcej sensu i spełnienia w życiu?

Może Cię zainteresuje…

Droga akwarele

ZAPROSZENIE OD ŻYCIA | Jedną z pierwszych książek, jakie przeczytałem w temacie poszukiwania sensu życia, była książka Victora Frankla „Człowiek w poszukiwaniu sensu”. Według Frankla, to nie ogólny sens życia ma znaczenie, tylko ten specyficzny dla konkretnego człowieka w określonym czasie. 

Zimowy pejzaż

SZKLANY SUFIT | Zajrzałem do Wikipedii i „szklany sufit” jest tam zdefiniowany jako „niewidzialna bariera utrudniająca kobietom, a także mniejszościom […] dojście do wysokich pozycji w biznesie czy w polityce”.                                                                            

Szkocja jezioro

NIEZAUWAŻANE ZNAKI | Po minięciu przepięknej miejscowości Villafranca del Bierzo wspinaliśmy się z Georgem, moim równolatkiem ze Szwajcarii, na Alto Pardela. Inni pielgrzymi zdecydowali się na marsz wzdłuż leżącej w dolinie autostrady. My wybraliśmy trudniejszą oraz jednocześnie piękniejszą…

© 2022, Piotr Macieja. All rights reserved.